środa, 3 sierpnia 2016

Rozdział 34


Pov.Draco
          Potter przed chwilą zabił Voldemorta, który rozpadł się w pył. Wojna się skończyła, śmierciożercy polegli. Powinniśmy się cieszyć, ale nie potrafiłem. Dla mnie ta wojna zakończyła się tragedią. Trzymałem w objęciach moją jedyną, prawdziwą miłością. Martwą. Oddała życie za brata. Za nas wszystkich. Gdyby nie jej poświęcenie nigdy byśmy nie wygrali. Nel Potter zawsze będzie bohaterką. Obiecałem jej, że będę szczęśliwy, ale nie dam rady. To wszystko miało potoczyć się inaczej. Miałem się jej oświadczyć, ożenić się z nią wychowywać dzieci, a teraz!? Teraz nic z tego nie jest możliwe! Wszystko przez Voldemorta! A teraz nie żyje ani on, ani Nel. Od dobrych dziesięciu minut trzymam jej ciało w objęciach. Jest taka zimna, a jej usta są całkiem białe. Wygląda niczym śpiąca królewna, ale ona już się obudzi.
          Wiele osób próbowało mnie od niej odciągnąć. Mówili do mnie, ale ich słowa zagłuszał mój płacz. Tak. Dracon Lucjusz Malfoy, książę Slytherinu płacze. I najgorsze jest to, że nie może przestać.
          Z rozmyślań wyrwał mnie ruch. Myślałem, że ktoś chce wyciągnąć jej ciało z moich objęć, ale głęboko się pomyliłem.
          Poczułem jak ktoś zaciska swoje palce na mojej ręce. Spojrzałem w dół i ujrzałem coś, czego nigdy bym się nie spodziewał. Palce Nel lekko zacisnęły się na moich. Przeniosłem wzrok na jej twarz, która znowu nabrała kolorów. Lekkich, ale jednak. Lekko otworzyła oczy jednak od razu je zamknęła.
  -Draco...-wyszeptała, a mnie ogarnęło wszechobecne szczęście.
 Nie zważając na obrażenia jakich obydwoje doznaliśmy przytuliłem ją z całej siły. Bałem się, że mam halucynacje, że zaraz zniknie. Jednak czułem bicie jej serca. Prawdziwe.
  -Jak?-spytałem przez łzy napływające mi do oczu.
  -Naszyjnik.-powiedziała tylko i słabo się uśmiechnęła.
  -Nel.-usłyszałem głos Harry'ego.
          Wypuściłem ją z uścisku jednak nadal podtrzymując żeby nie upadła. Chwilę później dziewczyna tkwiła w żelaznym uścisku brata.
  -Jak to możliwe?-spytał wybraniec kiedy pomogliśmy Nel wstać na nogi, a obok nas zebrali się wszyscy.
  -To zasługa Dumbledore'a.-mówiła cichym głosem.-Ukrył Kamień Wskrzeszenia w wisiorku, który dostałam od Draco
  -Wiedziałaś, że posiadasz Kamień Wskrzeszenia i nic nam nie powiedziałaś?-wypaliła Weasley'ówna.
  -Oczywiście, że nie wiedział.-powiedziałem za ślizgonkę, za co otrzymałem jej wdzięczne spojrzenie.
  -Nieważne.-powiedziała Granger.-Ważne, że wróciłaś.-dodała przytulając przyjaciółkę.
* * *
"Pół roku później"
Pov.Nel
          Minęło pół roku od bitwy. W pełni sił byłam już dwa tygodnie po bitwie. Opieki mi nie brakowało. Przez ten czas mieszkaliśmy w Norze. I nie chodzi mi tylko o mnie, Hermionę i Harry'ego. Nie uwierzycie w to, ale mieszka z nami. Draco! W końcu pogodził się z Golden Trio, a pani Molly przyjęła go jak członka rodziny. Wracając do Hogwartu.
          Straty były ogromne, a ja jako pierwsza zgłosiłam się do pomocy w odbudowie zamku. Nie sądziłam, że pójdzie nam to tak szybko, ale uwinęliśmy się w niecałe pół roku. Dzisiaj miało odbyć się przyjęcie z okazji ponownego otwarcia szkoły.
          Zeszłam do holu ubrana w czerwoną sukienkę nad kolano oraz czarne balerinki i wraz z Draco deportowaliśmy się do Hogwartu.

          Wkroczyliśmy do Wielkiej Sali. Przyjęcie trwało już od kilkunastu minut więc przybyliśmy jako jedni z ostatnich.
          Bawiliśmy się cały wieczór, kiedy nagle, podczas tańca, Draco pociągnął mnie na środek, uklęknął na jedno kolano i wypowiedział słowa, na które   czekałam całe swoje życie.
  -Nel Potter. Czy uczynisz nie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i wyjdziesz za mnie?
          Tym razem nawet się nie zawahałam.
  -Tak.-odpowiedziałam z uśmiechem i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.
* * *


"Rok później"
          Nadszedł Wielki Dzień. Byłam właśnie w naszym starym domu w Dolinie Godryka. Przeszukiwałam rzeczy mamy. Gdy byłam młodsza, powiedziała, że ma dla mnie prezent, ale da mi go dopiero kiedy będę brała ślub. No cóż, ten dzień właśnie nadszedł.
          Wreszcie to znalazłam. Mała, złota szkatułka z rubinowymi zdobieniami.
          Otworzyłam ją, a w środku zobaczyłam list. Od razu zabrałam się za jego czytanie.
Kochana Nel
Jeżeli czytasz ten list to znaczy, że nie mogę dać ci tej szkatułki osobiście. 
Prawdopodobnie nie ma mnie już na tym świecie. Przeczuwałam moje
odejście, dlatego go napisałam. No ale cóż. Nasz los jest zapisany w gwiazdach, 
dlatego tylko najsilniejsi potrafią nad nim zapanować. Ty zapanowałaś nad śmiercią.
Tak, wiedziałam o wszystkim. Profesor Dumbledore powiedział nam o swoich podejrzeniach,
a ja jako dobra matka od razu wiedziałam, że to prawda. Jesteśmy z ciebie tacy dumni, 
z Harry'ego też.
Ale wracając do twojego Wielkiego Dnia. Założę się, że twoim wybrankiem jest Dracon Malfoy.
Mam nadzieję, że jest on naprawdę wspaniałym człowiekiem i większość cech odziedziczył po matce
Tak, znałam Narcyzę. Była naprawdę cudowną i kochającą dziewczyną. Mam nadzieję,
że jej syn tak samo. Powiedz mu, że pomimo iż twój ojciec na początku zdenerwował się
na wieść o waszej przyjaźni to macie nasz błogosławieństwo.
W środku szkatułki znajduje się diadem, który jest w mojej rodzinie od pokoleń.
Jest przekazywany od matki do najmłodszej lub jedynej córki w tym wyjątkowym dniu.
A teraz idź się przyszykować. Nie każ czekać swojemu księciowi zbyt długo.
Pamiętajcie, że kochamy was oboje.
Mama

          Łzy napłynęły mi do oczu, jednak szybko je odgoniłam. Odłożyłam list na łóżko (na którym siedziałam) i zajrzałam do pudełka. Moim oczom ukazał się piękny, brylantowy diadem.
          Schowałam list z powrotem do szkatułki i wróciłam do Nory.
          Na wejściu od razu zostałam porwana przez Mione, Ginny i Fleur.
  -Gdzieś ty była?-spytała Ginny.-Mamy tylko cztery godziny.
  -Byłam w Dolinie Godryka. Mama zostawiła mi to.-powiedziałam wyciągając diadem ze szkatułki.
  -Jest piękny.-powiedziała Hermiona. 
  -Wszystko gotowe.-powiedziały równo Angelina i Anastazja wbiegając do pomieszczenia.-Jeszcze tylko państwo młodzi.
  -Kto pomaga Draco?-spytałam.
  -Weasley'owie i Harry, a czasami także jego mama, ale spokojnie. Fred i George nie wykręcą dzisiaj żadnego numeru. Już my o to zadbałyśmy.-uśmiechnęły się porozumiewawczo. Wspomniałam już, że Angelina wyszła za Freda, a Anastazja za George'a? Nie? To chyba mi umknęło, ale mniejsza z tym.
  -Dobra dziwczyny koniec gadania.Musimy przygotować Nel, a czasu coraz mnij.-powiedziała Fleur.
          Muszę przyznać, że odkąd zamieszkała wraz z Billem w Anglii, mówiła po angielsku coraz lepiej.
          Od dziecka marzyłam, aby w tym dniu wyglądać i czuć się jak księżniczka, dlatego też wybrałam suknie właśnie w tym rodzaju.
           Do tego śnieżnobiałe buty na obcasach, brylantowa biżuteria i diadem mamy.
          Zamyśliłam się tak bardzo, że nie zauważyłam kiedy byłam już prawie gotowa. Została tylko fryzura.
          Fleur posadziła mnie przed toaletką i zaczęła czesać moje włosy. Nagle usłyszałam zza pleców czyjś głos.Spojrzałam w lustro. Harry stał oparty o framugę drzwi. Ubrany był w czarny garnitur. Podobno tak samo był ubrany mój narzeczony.
  -Gotowa?-spytał gdy francuska wczepiła diadem w moje włosy.
  -Zawsze.-odpowiedziałam.
          Poczekał, aż reszta wyjdzie i odrzekł:
  -Doczekałaś się co? Od dziecka chciałaś mieć taki sam ślub jak nasi rodzice.
  -Marzenia się spełniają. Spokojnie, ty z Ginny też już niedługo się pobierzecie.-odpowiedziałam z uśmiechem.
  -No więc czy sławna pani Nel Potter jest gotowa na jedną z najważniejszych decyzji w swoim życiu?-spytał wystawiając rękę.
  -Gotowa.-odpowiedziałam chwytając jego rękę.
          Idąc w stronę namiotu słyszałam rozmowy zebranych. Przy wejściu czekały Ginny i Miona, moje druhny. Chcieliśmy aby drużbami zostali Harry i Blaise, ale ten drugi zniknął jeszcze przed wojną, więc ostatecznie drużba został jeden. Najbardziej jednak zdziwiło mnie to, że Draco sam zaproponował to mojemu bratu. Wracając do rzeczywistości.
          Druhny weszły pierwsze, a ja z Harrym chwilę po nich. Kiedy tak szliśmy długim dywaem, usłyszałam w myślach głos wybrańca.
  -Tak wogóle to wyglądasz przepięknie.-powiedział.
  -A już myślałam, że tego nie usłyszę.odpowiedziałam lecz nic już nie dodałam, bo całą swoją uwagę skupiłam na nim.
          Stał tam. Ubrany w czarny garnitur i białą koszulę. Pewny swojej decyzji. Pewny tego, co za chwilę mieliśmy zrobić. Oddałam swój bukiet Hermionie i złapałam go za ręce. Po złożeniu przysięg małżeńskich, które sami napisaliśmy, wypowiedziałam najbardziej ufne słowa jakie można powiedzieć drugiemu człowiekowi.
  -Tak chcę.
          Po tych słowach założył na mój palec obrączkę, objął mnie w talii i podniósł mnie, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
          Kiedy mnie odstawił rozejrzałam się po gościach. Pani Molly i Pani Narcyza płakały, a moje przyjaciółki miały łzy w oczach. Byli tu także wszyscy Weasley'owie. Państwo Weasley byli dla mnie jak rodzice więc nie mogło ich tu zabraknąć. Spojrzałam na Harry'ego. Od razu  zauważyłam, że cieszy się moim szczęściem.
          To był najwspanialszy dzień mojego życia.

2 komentarze: